3 czerwca 2013

Jestem takim typem ludzia, który może czytać dosłownie wszędzie. I z dosłownie każdej pobudki:
- mam wolną chwilę - czytam,
- postanawiam poleniuchować, więc czytam,
- gotuję obiad - dlaczego miałabym nie poczytać sobie, pilnując np. makaronu czy ziemniaczków w piekarniku?
- jem obiad sama - czytam (wiem, to nie zasługuje na pochwałę, ale cóż zrobić?),
- odpoczywam po obiedzie - czytam,
- czekam za kimś/czymś - czytam,
- stresuję się - czytam (dla odciągnięcia myśli od przyczyny i rozładowania napięcia),
- nie stresuję się - czytam.
Czytam w parku, czytam w autobusie, czytam w przerwie w pracy, czytam na fotelu, na podłodze, czytam w łóżku i w łazience (niekoniecznie podczas określonych, prawda, czynności. W moim rodzinnym domu potrafię się zabunkrować w łazience na pół godziny, kiedy mamy dom pełen gości - po prostu potrzebuje chwili spokoju, a spokój mogę mieć tylko w łazience).
W sumie, nie czytam tylko w pracy podczas pracy i kiedy śpię, ale we śnie często "odtwarzam" sobie książki.
Czytam około trzech książek tygodniowo - mało i wstyd.
Tak, wiem, że niektórzy ludzie nie czytają ani jednej książki rocznie, ale dla mnie mój osobisty wynik to i tak wstyd.
Powinnam osiemdziesiąt stron łykać w dziesięć minut, czyli mając dwie godziny dziennie na czytanie i zakładając, że przeciętna książka ma stron mniej-więcej dwieście pięćdziesiąt, jestem w tyle o jakieś 25 powieści na tydzień w stosunku do moich założeń. A to już różnica spora.
Chociaż, z drugiej strony... I tak jest lepiej niż przed miesiącem, kiedy przeczytanie całej książki w tygodniu było dla mnie wyzwaniem. Co sprawiło, że się poprawiło? O tym w następnym poście, a na razie zmykam "dopracowywać" bloga.

3 komentarze:

DiesIrae pisze...

Łączę się manii czytania.

A btw... Ciężko się czyta tą książkę, jak się jest krecikiem... (nawet po powiększeniu).

DiesIrae pisze...

Lolz, myślałam o za wielu rzeczach na raz pisząc ten komentarz.

Miałam na myśli, że ciężko się czyta tę czcionkę..
My bad.

tea pisze...

też czytam mniej książek niż bym chciała, ale powtarzam sobie, że ilość nie znaczy jakość. i że niektóre książki czyta się łatwo, szybko i w mgnieniu oka o nich zapomina.

/o filmach nie pomyślałam. ale masz rację - zawsze coś jest, jakaś kwestia czy kadr, dla którego warto.
;*